Recenzja lichej książki
Tak, średniej. Nie zachwyciła mnie, niestety.
Ale od początku: "Morderstwo na 31. piętrze" to powieść Pera Wahlöö. Jej główny bohater, niejaki Jensen, komisarz szesnastego komisariatu (cokolwiek to znaczy) nie wiadomo jakiego miasta (bo autor nie podał (przynajmniej w tej książce może jest o tym wzmianka w "Stalowym skoku"...) ŻADNEJ miejscowości), ma za zadanie znaleźć tajemniczego nadawcy pewnego mrocznego listu, jakim jest wieść o podłożeniu bomby w budynku. Ten budynek jest wydawnictwem, które wydaje- wiadomo- różne gazety, tygodniki, czasopisma dla mężczyzn, czasopisma dla kobiet i tym podobne gazety. Budynek składa się z trzydziestu pięter. Oraz jeszcze jednego, tajemniczego trzydziestego pierwszego. Co znajduje się na tym piętrze? Dlaczego z powodu bomby (znaczy anonimowego listu o podłożonej bombie) zostają ewakuowani wszyscy OPRÓCZ działu nr. 31? Najwyższe piętro nie ma okien, zaś inne tak. Jaką tajemnicę skrywa to tajemnicze, 31-sze piętro?
Średnio mi się podobała, momentami jest wciągająca, a momentami nie. Chociaż końcówka wciągnęła mnie najbardziej, to i tak się nie dowiedziałem, czy ten wybuch rzeczywiście nastąpił. Czytałem to i czytałem, i czytałem, i czytałem, i czytałem. Trochę nudna. Per Wahlöö, "ojciec skandynawskiej powieści kryminalnej". Szkoda, ze nie mógł postarać się bardziej.
Jednym słowem: średnia. Tylko tyle. Średnia. Sam środek. 5/10.
Nie polecę jej, mimo że momentami jest dobra. Pozostawiam Wam wybór. Czytacie albo nie.
Komentarze
Prześlij komentarz