Baf! Koniec!

 BAF! Koniec! Dobry baf i krwawy baf... czyli  "Historia Lisey" Stephena Kinga!

Fabuła:

Minęły dwa lata od śmierci Scotta, męża Lisey Debusher Landon. Spędzili razem 25 lat we wspaniałym związku, który spajało głębokie, chwilami wręcz przerażająco intymne uczucie. Scott był sławnym, nagradzanym pisarzem, autorem bestsellerów, ale i bardzo skomplikowanym człowiekiem. Zanim się pobrali, Lisey dowiedziała się od ukochanego o krwawych źródłach jego twórczości. Później zrozumiała, że było takie miejsce, do którego Scott zawsze wracał - miejsce przerażające i zarazem kojące, które mogło pochłonąć go żywcem lub obdarować pomysłami i myślami, po to, by miał siłę dalej żyć. Teraz nadszedł czas, by Lisey stawiła czoło demonom Scotta, czas by udała się do Boo`ya Moon. To, co wydaje się początkowo tylko porządkowaniem dokumentów po zmarłym mężu przez wdowę, staje się podróżą w głąb mroku, w którym przebywał za życia Scott Landon.


Książka- niby mocny horror, niby mega przygoda. Ale nie dla mnie. Nie, że mi się nie podobało- po prostu była taka sobie. Nie porwała mnie, jak niektóre (bo niektóre książki Kinga są naprawdę mocne). "Historia Lisey" jest jedną z tych słabszych książek. Moze i znajdziemy tutaj coś wciągającego, jakąś akcję, która na chwilę zatrzyma się w głowie, ale nic poza tym. Nie jest zbyt interesująca. Szczerze mówiąc" Stephen King ma lepsze książki od tej.
Czy bym ją polecił? Prawdę mówiąc, nie wiem. Mnie nie wciągnęła i nawet nie wystraszyła (a horrory są po to, żeby straszyć), więc raczej bym wam jej nie polecił.

A teraz małą informacja: od 1 lipca codziennie nowy wpis z pewnej serii... wchodźcie, a dowiecie się, co mam na myśli!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bohaterowie serii książkowych# 13 Wiktor Forst

Bohaterowie serii książkowych #8 Harry Hole

Deniwelacja