Wespnijmy się na wieżę
Zgodnie z zapowiedzią - "Wieża milczenia".
Młoda kobieta ginie na osnutych mrokiem ulicach Lansing w stanie Michigan. Niezwykle skrupulatny zabójca nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Detektyw Evelyn Thomsen oraz Scott Winton, osobliwy wykładowca wyrzucony z Yale, prowadzą równoległe śledztwa, lecz nie udaje im się ustalić żadnego motywu zbrodni. Gdy seryjny morderca odbiera życie kolejnym osobom, dobierając ofiary wedle jedynie sobie znanego klucza i wykorzystując cały arsenał narzędzi, nikt nie może trafić na jego trop. Kiedy cały kraj ogarnia panika, Scott Winton odkrywa poszlakę, która prowadzi na drugi koniec świata i pozwala powiązać ze sobą wszystkie morderstwa.
"Wieżę milczenia", pierwsza książkę Remigiusza Mroza, czytało mi się lekko. Nie była bardzo wciągająca, ale też nie była nudna. Morderstwo, tajemniczy mężczyzna w białym swetrze, zabójstwa dokonane jednym efektownym sposobem. Jedno słowo, które okazuje się być kluczem do zagadki. Podróż do pewnego kraju, w którym Evelyn i Scott dowiadują się o wyznawcach pewnej religii...
Cała książka nawet nawet, choć, jak wyżej wspomniałem, nie jest aż tak bardzo wciągająca, przynajmniej jak dla mnie. Dlatego moja ocena... 8/10.
Z całą przyjemnością polecam wam ten jakże ciekawy debiut autora.
Młoda kobieta ginie na osnutych mrokiem ulicach Lansing w stanie Michigan. Niezwykle skrupulatny zabójca nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Detektyw Evelyn Thomsen oraz Scott Winton, osobliwy wykładowca wyrzucony z Yale, prowadzą równoległe śledztwa, lecz nie udaje im się ustalić żadnego motywu zbrodni. Gdy seryjny morderca odbiera życie kolejnym osobom, dobierając ofiary wedle jedynie sobie znanego klucza i wykorzystując cały arsenał narzędzi, nikt nie może trafić na jego trop. Kiedy cały kraj ogarnia panika, Scott Winton odkrywa poszlakę, która prowadzi na drugi koniec świata i pozwala powiązać ze sobą wszystkie morderstwa.
"Wieżę milczenia", pierwsza książkę Remigiusza Mroza, czytało mi się lekko. Nie była bardzo wciągająca, ale też nie była nudna. Morderstwo, tajemniczy mężczyzna w białym swetrze, zabójstwa dokonane jednym efektownym sposobem. Jedno słowo, które okazuje się być kluczem do zagadki. Podróż do pewnego kraju, w którym Evelyn i Scott dowiadują się o wyznawcach pewnej religii...
Cała książka nawet nawet, choć, jak wyżej wspomniałem, nie jest aż tak bardzo wciągająca, przynajmniej jak dla mnie. Dlatego moja ocena... 8/10.
Z całą przyjemnością polecam wam ten jakże ciekawy debiut autora.
Komentarze
Prześlij komentarz