Podpalaczka
Charlie McGee jest dzieckiem wyjątkowym, obdarzonym nadludzkim darem,
zdolnością pirokinezy: potrafi siłą woli zdalnie rozniecić ogień.
Rodzice dziewczynki, Vicky i Andy, uczestniczyli kiedyś jako ochotnicy w
tajemniczym eksperymencie sponsorowanym przez tajną amerykańską agencję
rządową, przybudówkę CIA zwaną Sklepikiem. Pozwalając sobie wstrzyknąć
Próbę Sześć – rzekomo nieszkodliwą substancję halucynogenną, w
rzeczywistości niebezpieczny środek chemiczny powodujący trwałe zmiany w
przysadce mózgowej i chromosomach – zostali nieświadomie wyposażeni w
niezwykłe talenty, obejmujące telekinezę, hipnozę i telepatię. Daleko
idące skutki eksperymentu kładą się cieniem na życiu poddanej
nieustannej obserwacji rodziny McGee, zmieniając je w koszmar. Po
zamordowaniu Vicky przez agentów Sklepiku, nie chcąc, by Charlie stała
się kolejnym „królikiem doświadczalnym” CIA, Andy decyduje się na
ucieczkę. Pościg za dwójką zbiegów prowadzi John Rainbird, zabójca na
usługach Sklepiku, dla którego zabicie dziecka staje się celem samym w
sobie. Czy Charlie użyje pirokinetycznej mocy, by ocalić siebie i ojca?
Zdaniem naukowców, byłaby nawet w stanie samoczynnie doprowadzić do
eksplozji atomowej...
Mówiąc krótko, trochę zawiodłem się na tej książce. Myślałem, że będzie to osoba, która naprawdę podpala ludzi, a może i nawet spala ich na śmierć... a tu opowieść o małej dziewczynce, która posiada zdolność pirokinezy. Mało straszne. Ciągnęło mi się jak przysłowiowe flaki z olejem. Z podwójną dawką oleju :) Nie dość, że mała nie potrafiła kontrolować swojej mocy, to jeszcze nie chciała nikogo podpalać. I to ma być niby straszne? Straszne, przerażające wręcz byłoby to, gdyby... na przykład Charlie chciała używać swojej mocy i podpalałaby ludzi, niosąc śmierć wokół.
Jak mi się czytało "Podpalaczkę"?
Nie powiem, że była wciągająca. Bo nie była. Może i była jakaś akcja, kiedy agenci Sklepiku ścigali Charlie i Andy'ego. Ale dla mnie to trochę za mało. Za mało akcji, za mało horroru w horrorze. Może innych przeraża, mnie niezbyt. Nie polecam.
Mówiąc krótko, trochę zawiodłem się na tej książce. Myślałem, że będzie to osoba, która naprawdę podpala ludzi, a może i nawet spala ich na śmierć... a tu opowieść o małej dziewczynce, która posiada zdolność pirokinezy. Mało straszne. Ciągnęło mi się jak przysłowiowe flaki z olejem. Z podwójną dawką oleju :) Nie dość, że mała nie potrafiła kontrolować swojej mocy, to jeszcze nie chciała nikogo podpalać. I to ma być niby straszne? Straszne, przerażające wręcz byłoby to, gdyby... na przykład Charlie chciała używać swojej mocy i podpalałaby ludzi, niosąc śmierć wokół.
Jak mi się czytało "Podpalaczkę"?
Nie powiem, że była wciągająca. Bo nie była. Może i była jakaś akcja, kiedy agenci Sklepiku ścigali Charlie i Andy'ego. Ale dla mnie to trochę za mało. Za mało akcji, za mało horroru w horrorze. Może innych przeraża, mnie niezbyt. Nie polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz